Znowu poszłam do Kici i Cosia z aparatem...
Chciałam ustrzelić kotka jak go karmię z ręki ,ale najlepsze ujęcie skiepściłam ,bo miałam źle ustawiony aparat ...-//
Ale faktem jest, że kontakt z Cosiem już mam i czasem do mnie wyjdzie - jest jeden warunek - nie może być Kici w pobliżu .
Bo on się Kici bardzo boi i wiem dlaczego . Ta maupa jedna go ostro atakuje i przegania od miseczek i ode mnie :(
Tak więc okazji na sam na sam z Cosiem jest bardzo mało. Wczoraj wyszłam drugi raz , zaraz po karmieniu ... Bo coś głodne i głodne - chyba przed zimą robią zapasy ;)
Zeszłam na dół - Kicia była już daleko - przy Poczcie ...
To wyłożyłam jedzonko i zapukałam do Cośka.
Wyszedł do mnie i jadł zaraz obok :)
Jak wyciągam dłoń w jego kierunku to jeszcze się cofa ,ale myślę że dotknięcie go to już kwestia czasu ;))
No i niestety po chwili wypatrzyła mnie Kicia i przybiegła znowu.
Zawołałam ją do siebie żeby odpuściła Cośkowi ...
O tym jak sobie pogadałam z Cośkiem jakiś czas temu, jest w poprzednim poście o nim - w
komentarzach
;)
Kicia zawsze mnie wypatruje z daleka i przybiega się przywitać :) Dziś też tak było ...
Idziemy razem do miseczek - czasem o mało się o nią nie przewrócę - tak mi wchodzi pod nogi :))
Nakładam jedzonko Kici i kładę w drugim okienku - obok tego gdzie ma piwnicę z Cośkiem ...
Jak już Kicia je, to mogę próbować zbliżyć się do Cosia ;)
Robię długie paski z mięska i podaję z ręki. Dziś pierwszy raz zjadł z ręki również mały kawałek mięska :))
Kicia swoje zjadła szybko i pilnuje miseczki ,choć głodna już nie jest ...-/
A w kolejce do miseczki czeka Cosiek . Nadal jednak dopóki widzi blisko okienka Kicię to nie wyjdzie !
Mam nawet krótki filmik z Cosiem :)
Wreszcie Kicia zaczęła się myć za moimi plecami i Cosiu od razu wyszedł z norki :)
Ale zaraz musiał uciekać ,bo Kicia go natychmiast namierzyła :(
Musiałam ją zawołać (na szczęście zazwyczaj mnie słucha i daje się od Cośka odciągnąć ;)
Poszliśmy na ławeczkę do parku ;)
Kicia cały czas ma oko na intruza ...;)
Ale mizianki są skuteczne ...chociaż na jakiś czas ;))
Cosia przycisnęło nieopodal ...;)
Kicia odprowadziła mnie do domu ,a Cosiek trzymał się blisko nas ,choć raczej tak żeby go nie było widać ...
Widać nie było ,ale było słychać... pomiaukiwanie ...
Wyszłam na ulicę żeby go wypatrzyć ...
No i znowu Kicia chciała mu pogonić kota ,więc ją zawołałam i odciągnęłam od Cosia ...
Szkoda że już musisz iść...:(
I tak to mniej więcej wygląda ...
Oba piękne kociaki, szkoda, że tak na ulicy mieszkają a zima przed nami :-((((
OdpowiedzUsuńPrzydałby się domek ...
U mnie tez kilku takich "Cosiów" się kręci ... martwi mnie to, a wszystkich do domu nie mogę zabrać ...
Ano masz rację ...
UsuńDobrze że choć tą piwnicę mają ...
Też bym chciała mieć duży dom i portfel bez dna ;)
WSPANIAŁA relacja. Kicia (już ją kocham)bardzo przypomina zachowaniem Tośkę. Cosieg jest piękny i tylko patrzeć, jak będziesz go miziać.
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńTeż to zauważyłam ;))
A co do Cosia - to mam taką nadzieję :-)
Jaką żałosną minkę ma Kicia na ostatnim zdjęciu :(... Żal... :(. Cosiek śliczny i na pewno się oswoi :)!. Piękna opowieść.
OdpowiedzUsuńZawsze mnie tak rozbraja tym wzrokiem ;)
UsuńCzłowiek zawsze rozdarty ...(
Dziękuję Abi :)
Kocia jest zazdrosna i kocha Cię szalenie. A Cosiek przepiękny jest. Co to dalej będzie?.
OdpowiedzUsuńMożliwe - mnie zna od kilku lat ,a ten intruz od wiosny dopiero ;)
UsuńNie wiem, nie wiem ...
Piękne Kociambry,a...przed nimi zima :(
OdpowiedzUsuńMają szansę na jakąś budkę ?
babetka2006 :)))
Babetko one mają piwnicę ...wejście widać na fotkach i filmiku ;)
UsuńMożesz o nich poczytać na stronie Kici i Cosia - na naszym blogu :
http://kotyszki.blogspot.com/p/kicia-i-jej-goscie.html
i pod etykietą - Cosiek - na dole bloga ;)
Ja 12 dni temu uratowałam takie szare biedaczysko. Wygląda jak Kicia, ale to półroczny chłopak :) Dwa miesiące temu jakiś zły człowiek wyrzucił go z domu i tak się biedaczek kręcił po osiedlu. Dzieciaki się z nim bawiły,bo strasznie przymilny jest, ale głodnego brzuszyska nikt nie nakarmił. Więc wpakowałam te chude i zasmarkane nieszczęście do samochodu i wywiozłam do firmy :) Ma ciepłą budę na noc, a w dzień asystuje nam w pracy :) Znaczy śpi na sofie hehe Za 2 tygodnie jedzie do nowego domu oddalonego o 450km :) Zabiera go moja teściowa :) Ja mam 2 kotki, które niestety nie akceptują obcych przybyszy.
OdpowiedzUsuńKota już odrobaczyłam, aktualnie podaję mu antybiotyk, bo zasmarkany jest i kaszel ma okropny. Na szczęście to nie koci katar. Smutno nam będzie w pracy bez naszego Antka :) strasznie kochany z niego kocurek. Cieszę się, że chociaż jednemu mogłam w taki sposób pomóc.
pozdrawiam serdecznie :)
To wspaniale że uratowałaś buraska :-)Ma szanse na lepsze życie. Choć zapewne już teraz jest mu dobrze , to nie ma to jak kochający domek :))
UsuńNo i zostanie w rodzinie ! ;)
Fajne te kotki ,aż żal ,że nie mają domków.
OdpowiedzUsuńCosiek na pewno jest mieszańcem po brytyjczykach...
Kiedyś było mnóstwo persów ,a teraz brytyjczyków...
Coś tam z brytka chyba ma ,bo taki okrąglutki ... :-)
UsuńA powiedz, masz jakiś pomysł na tego małego diabełka? Szkoda, by było gdyby zmarniał lub mu się coś przytrafiło - paskudne i zimne miesiące przed nami.
OdpowiedzUsuńJw. też mi przyszło do głowy, że on to taki typowy dachowiec nie jest, pyszczydło takie śmieszne zaokrąglone, jakieś między rasowe sex party musiało nastąpić :)
Cały czas o nim myślę ...
UsuńDopóki nie da się pogłaskać ,dotknąć ,to sobie mogę planować ...-/
Na pewno kastracja/sterylka na początek i szukanie domku ... ;)
Chętni mogą się tu wpisywać ! ;))