W tym tygodniu nasze rude pyszczydełko trochę nas zmartwiło 😕
Zauważyliśmy że Karmelito jakiś chudszy się zrobił i jakby apetyt stracił...
Trzeba było kotka zważyć i obejrzeć dokładnie. Okazało się że faktycznie waga spadła z pięciu kilo , na 4.400 kg :/
Udało mi się zajrzeć do jego paszczy i od razu zauważyłam mocno zaczerwienione dziąsła i ruszający się trzonowiec.
Nie było co czekać, zabraliśmy kotka do weta i w tym samym dniu miał robiony porządek w paszczy - usunięto dwa zęby trzonowe i wyczyszczono te co trzeba.
Przy okazji miał pobraną krew na badania - coby wykluczyć inne choroby , powodujące chudnięcie ...
Na szczęście wyniki ma bardzo dobre , wręcz wzorcowe :D
Znaczy że to zęby były winne temu co się stało ... :(
Zabieg był w poniedziałek 6 lipca , czyli cztery dni temu.
Najtrudniejszy był pierwszy dzień , ale z każdym dniem jest coraz lepiej.
Apetyt wrócił , kotek zaczął jeść , a wczoraj już pucował swoje rude futerko ;-)
Dziś jeszcze tylko dostał powtórkę antybiotyku i na tym koniec.
Spokój mam nadzieje na długo. Jedyne co będzie kontynuowane to pasta na dziąsła i zęby - aktualnie na tapecie pasta Orozyme.
Ostatnio o jego zębach pisałam rok temu - po tym jak stracił kła i siekacze → Karmelkowe-ząbki.
Wcześniej - sześć lat temu , gdy miał usuwany kamień i leczony stan zapalny dziąseł →Kamień-usunięty.
A tak wygląda nasz pacjent na drodze do wyzdrowienia ;-)
Przy okazji ważone były wszystkie koty :
Karmlek 4,400 kg
Mikesz 5,200 kg
Lala 4100 kg
No i tak to wygląda ...
Do miłego kochani !
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą usuwanie kamienia nazębnego. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą usuwanie kamienia nazębnego. Pokaż wszystkie posty
czwartek, 9 lipca 2020
niedziela, 16 listopada 2014
Chwile grozy , czyli pacjent Gucio .
Tym razem padło na Gucia.
Zaczęło się niewinnie ... Od kilku dni wymiotował co jakiś czas. Podejrzewałam zakłaczenie , bo odkąd grzeją piece z kotów sypie się jak z choinek. Niby wyczesuję i wygłaskuję na mokro , ale wszystko to nic przy takim zafutrzeniu.
Zaczęłam podawać pastę częściej jak zwykle , wszystkim trzem...
Ale u Gucia problem nie zniknął. Wymiotował już po kilka razy w ciągu nocy , czasem w dzień.
W piątek rano zwrócił kawałek gumki !
Ta gumka ma 7 centymetrów. Był jeszcze osobno supełek ...
Jak to zobaczyłam to wpadłam w panikę . Zaraz przypomniało mi się sporo historii o których czytałam i które zakończyły się źle dla kota po zjedzeniu kawałka nitki, sznurka czy gumki !
A przecież jeszcze niedawno Ala od Ziutków Dwóch opisywała straszne histrorie jakie przeżywała ze swoim Tygryskiem :((
Nie wiedziałam co to za gumka , od czego , skąd się wzięła i kiedy mógł ją zjeść.
Oczywiście pierwsze co pomyślałam że zjadł pewnie parę dni temu i dlatego tak zwracał.
Wyobraźnia zrobiła resztę !
Już z samego rana w piątek pojechaliśmy z tym problemem do weterynarza.
Opowiedziałam o objawach jakie ma od kilku dni i co się stało nad ranem - pokazałam gumkę i powiedziałam że nie wiem ile jej było, a boję się że może być więcej ...
Kot został w lecznicy do przebadania , a ja wróciłam do domu...
Jak powiedziałam A. o gumce to mi powiedział że bawił się z Guciem poprzedniego wieczora taką białą myszką co miała kawałek gumki. On za tą gumkę właśnie trzymał i machał.
Potem Gucio już sam się nią bawił .
Przypomniało mi się że rzeczywiście nasze koty mają taką myszkę . Któryś odgryzł kiedyś od wędki i tak leżała w koszu na zabawki już z kilka lat .
Mikesz czasem grzebie w zabawkach i wyrzuca z kosza zabawkę która go interesuje i się nią bawi.
Takim to sposobem zainteresował się nią Gucio.
No ale wróćmy do sedna.
Już wiedziałam że tej gumki nie powinno było więcej i że nie leży w jego brzuchu od kilku dni.
Więc jaki był powód wcześniejszych wymiotów ?
I czy nie zżarł wcześniej czegoś jeszcze ?
Kota zawiozłam o 9-ej , a odebraliśmy po 14-ej.
W kocie nic nie znaleziono , ale nie miał robionych żadnych inwazyjnych badań .
Wyniki dobre, ale lekko podwyższone parametry nerkowe, dlatego dostał kroplówkę i w sobotę drugą.
No i oczywiście dostał serie leków .
Wszystkie martwiące nas objawy ustały, ale wiecie dopóki leki działają jest OK.
Oddając Gucia do badań poprosiłam też o wyczyszczenie mu ząbków z kamienia . Mieliśmy to w planie wcześniej i pomyślałam że jak już dawać narkozę to trzeba zrobić wszystko za jednym zamachem .
Ząbki wyczyszczone , piękne jak perełki :-)
Gucio był bardzo nieszczęśliwy z piątku na sobotę , bo miał wenflon na łapce i strasznie go to denerwowało.
W nocy pracował żeby się tego pozbyć , a ja nie spałam kolejną noc , bo bałam się że zje ten bandaż ;)
I takim to sposobem miałam zarwane kilka nocy , a w dzień funkcjonowałam jak zombi ...
Ucierpiały na tym moje wiecznie chore oczy , ale kuruje się i już jest lepiej ;)
Trzeci dzień Gucio nie robił qupala , a wiecie jakie to ważne prawda ? Dlatego dopóki kot nie będzie drożny jak należy ja się nie cieszę.
Trzymajcie kciuki !
Jak się coś ruszy to zaraz dam znać !
A to nasz wieczny dzieciak pacjent Guciolek w piątek wieczorem ...
Apetyt ma , woła jeść jak zawsze ;)
Zaczęło się niewinnie ... Od kilku dni wymiotował co jakiś czas. Podejrzewałam zakłaczenie , bo odkąd grzeją piece z kotów sypie się jak z choinek. Niby wyczesuję i wygłaskuję na mokro , ale wszystko to nic przy takim zafutrzeniu.
Zaczęłam podawać pastę częściej jak zwykle , wszystkim trzem...
Ale u Gucia problem nie zniknął. Wymiotował już po kilka razy w ciągu nocy , czasem w dzień.
W piątek rano zwrócił kawałek gumki !
Ta gumka ma 7 centymetrów. Był jeszcze osobno supełek ...
Jak to zobaczyłam to wpadłam w panikę . Zaraz przypomniało mi się sporo historii o których czytałam i które zakończyły się źle dla kota po zjedzeniu kawałka nitki, sznurka czy gumki !
A przecież jeszcze niedawno Ala od Ziutków Dwóch opisywała straszne histrorie jakie przeżywała ze swoim Tygryskiem :((
Nie wiedziałam co to za gumka , od czego , skąd się wzięła i kiedy mógł ją zjeść.
Oczywiście pierwsze co pomyślałam że zjadł pewnie parę dni temu i dlatego tak zwracał.
Wyobraźnia zrobiła resztę !
Już z samego rana w piątek pojechaliśmy z tym problemem do weterynarza.
Opowiedziałam o objawach jakie ma od kilku dni i co się stało nad ranem - pokazałam gumkę i powiedziałam że nie wiem ile jej było, a boję się że może być więcej ...
Kot został w lecznicy do przebadania , a ja wróciłam do domu...
Jak powiedziałam A. o gumce to mi powiedział że bawił się z Guciem poprzedniego wieczora taką białą myszką co miała kawałek gumki. On za tą gumkę właśnie trzymał i machał.
Potem Gucio już sam się nią bawił .
Przypomniało mi się że rzeczywiście nasze koty mają taką myszkę . Któryś odgryzł kiedyś od wędki i tak leżała w koszu na zabawki już z kilka lat .
Mikesz czasem grzebie w zabawkach i wyrzuca z kosza zabawkę która go interesuje i się nią bawi.
Takim to sposobem zainteresował się nią Gucio.
No ale wróćmy do sedna.
Już wiedziałam że tej gumki nie powinno było więcej i że nie leży w jego brzuchu od kilku dni.
Więc jaki był powód wcześniejszych wymiotów ?
I czy nie zżarł wcześniej czegoś jeszcze ?
Kota zawiozłam o 9-ej , a odebraliśmy po 14-ej.
W kocie nic nie znaleziono , ale nie miał robionych żadnych inwazyjnych badań .
Wyniki dobre, ale lekko podwyższone parametry nerkowe, dlatego dostał kroplówkę i w sobotę drugą.
No i oczywiście dostał serie leków .
Wszystkie martwiące nas objawy ustały, ale wiecie dopóki leki działają jest OK.
Oddając Gucia do badań poprosiłam też o wyczyszczenie mu ząbków z kamienia . Mieliśmy to w planie wcześniej i pomyślałam że jak już dawać narkozę to trzeba zrobić wszystko za jednym zamachem .
Ząbki wyczyszczone , piękne jak perełki :-)
Gucio był bardzo nieszczęśliwy z piątku na sobotę , bo miał wenflon na łapce i strasznie go to denerwowało.
W nocy pracował żeby się tego pozbyć , a ja nie spałam kolejną noc , bo bałam się że zje ten bandaż ;)
I takim to sposobem miałam zarwane kilka nocy , a w dzień funkcjonowałam jak zombi ...
Ucierpiały na tym moje wiecznie chore oczy , ale kuruje się i już jest lepiej ;)
Trzeci dzień Gucio nie robił qupala , a wiecie jakie to ważne prawda ? Dlatego dopóki kot nie będzie drożny jak należy ja się nie cieszę.
Trzymajcie kciuki !
Jak się coś ruszy to zaraz dam znać !
A to nasz wieczny dzieciak pacjent Guciolek w piątek wieczorem ...
Apetyt ma , woła jeść jak zawsze ;)
czwartek, 3 lipca 2014
Kamień usunięty ! :-D
Kochani bardzo Wam serdecznie dziękujemy za wszystkie kciuki i ciepłe myśli - na pewno pomogły ! :-)
A jak było ?
Noc była ciężka bo od wieczora wszystkie trzy koty miały zabrane michy. Najbardziej pokrzywdzony był Karmelek , bo po południu nie chciał jeść wcale ,a jak już chciał to miski nie było :(
Dwa pozostałe nawet nie odczuły braku bo były najedzone jak bąki.
Tak że w nocy co chwilę budziło mnie kwilenie nad pustą miską , potem nad miejscem gdzie stała miska , a na koniec drapanie w stół w którym stała miska !
Koło 4-ej rano ożłopał się wody i poszedł spać ;)
Budzik nastawiony na 8.15 , wyjazd do weta o 8.45.
Nie byliśmy pierwsi , bo już panie ze stowarzyszenia pomocy zwierzętom były z jakimś złapanym kotkiem. Był więc czas na pomiaukolenie w poczekalni i pogadanie z innymi ;)
Za to już u weterynarza nie było pana , tylko ulubiona przez Karmelka pani wet ;)
A czemu tak mówię ?
Bo pozwolił sobie wyczyścić kamień bez narkozy, bez zawodzenia , bez miaukolenia ! Do tego był łagodny jak baranek :-)
Ktoś mi podmienił kota ?
Przed dziesiątą już byliśmy z powrotem :-))
Kamień okazał się nie duży. Od razu po zabiegu dziąsła trochę pokaleczone , zostały posmarowane nowym preparatem. To Dentisept - przykleja się do dziąseł , niby lepszy od StomaŻelu.
Zobaczymy...
Kotek poburczał na mnie dopiero po powrocie do domu ;) Dostał papu i poszedł na balkon do cienia odreagować :-)
Teraz będziemy zajmować się dziąsłami, bo zmian za dużych po leczeniu nie ma ...
Mikeszek czekał na powrót przyjaciela ;)
Już dobrze Karmelku :-)
A dla przypomnienia jak to kiedyś Karmelek pozwalał sobie czyścić ząbki ;)
Warto by wrócić do tych czynności ... ;)
O wcześniejszych kuracjach pisałam TUTAJ . Miedzy innymi o tym :
Cyt.:
Kiedyś już Karmel miał chore dziąsła. Był jeszcze młodym kotkiem , miał niespełna rok (maj 2008)
Wtedy też dostał serię leków. Potem dość długo stosowaliśmy Stoma-Żel i kurację poleconą na forum miau - smarowanie miodem . Pomogło na wiele lat ...
Teraz zamówiłam ponownie żel i będziemy smarować , miodem też jak trzeba będzie ;)
Edit: 5.07.2015
Co do Dentiseptu - jak dla mnie Stoma -Żel jest lepszy.
Dentisept może i leczy ale lepi się niemiłosiernie . Poza tym z czasem brudzi kotu zęby w przeciwieństwie do Stoma Żelu.
A jak było ?
Noc była ciężka bo od wieczora wszystkie trzy koty miały zabrane michy. Najbardziej pokrzywdzony był Karmelek , bo po południu nie chciał jeść wcale ,a jak już chciał to miski nie było :(
Dwa pozostałe nawet nie odczuły braku bo były najedzone jak bąki.
Tak że w nocy co chwilę budziło mnie kwilenie nad pustą miską , potem nad miejscem gdzie stała miska , a na koniec drapanie w stół w którym stała miska !
Koło 4-ej rano ożłopał się wody i poszedł spać ;)
Budzik nastawiony na 8.15 , wyjazd do weta o 8.45.
Nie byliśmy pierwsi , bo już panie ze stowarzyszenia pomocy zwierzętom były z jakimś złapanym kotkiem. Był więc czas na pomiaukolenie w poczekalni i pogadanie z innymi ;)
Za to już u weterynarza nie było pana , tylko ulubiona przez Karmelka pani wet ;)
A czemu tak mówię ?
Bo pozwolił sobie wyczyścić kamień bez narkozy, bez zawodzenia , bez miaukolenia ! Do tego był łagodny jak baranek :-)
Ktoś mi podmienił kota ?
Przed dziesiątą już byliśmy z powrotem :-))
Kamień okazał się nie duży. Od razu po zabiegu dziąsła trochę pokaleczone , zostały posmarowane nowym preparatem. To Dentisept - przykleja się do dziąseł , niby lepszy od StomaŻelu.
Zobaczymy...
Kotek poburczał na mnie dopiero po powrocie do domu ;) Dostał papu i poszedł na balkon do cienia odreagować :-)
Teraz będziemy zajmować się dziąsłami, bo zmian za dużych po leczeniu nie ma ...
Mikeszek czekał na powrót przyjaciela ;)
Już dobrze Karmelku :-)
A dla przypomnienia jak to kiedyś Karmelek pozwalał sobie czyścić ząbki ;)
Warto by wrócić do tych czynności ... ;)
O wcześniejszych kuracjach pisałam TUTAJ . Miedzy innymi o tym :
Cyt.:
Kiedyś już Karmel miał chore dziąsła. Był jeszcze młodym kotkiem , miał niespełna rok (maj 2008)
Wtedy też dostał serię leków. Potem dość długo stosowaliśmy Stoma-Żel i kurację poleconą na forum miau - smarowanie miodem . Pomogło na wiele lat ...
Teraz zamówiłam ponownie żel i będziemy smarować , miodem też jak trzeba będzie ;)
Edit: 5.07.2015
Co do Dentiseptu - jak dla mnie Stoma -Żel jest lepszy.
Dentisept może i leczy ale lepi się niemiłosiernie . Poza tym z czasem brudzi kotu zęby w przeciwieństwie do Stoma Żelu.
Subskrybuj:
Posty (Atom)