Tak jakoś szybko czas leci , wiele się dzieje tylko pisać nie ma komu ;)
Ostatnio nasz rodzinny zwierzyniec co rusz wędruje do weta. Jak nie kot mojej mamy , to kot córci , a na koniec nasz Karmelek...
A zaczęło się od
Bucka
naszej córci. Ma on tą samą przypadłość co nasz rudziszon i już kiedyś miał dość łagodny przebieg tej choroby , bo na lekach i diecie się skończyło.
Chodzi o stan zapalny pęcherza i zatykanie się cewki moczowej .
Tym razem jednak leki nie pomogły i musiał mieć założony cewnik. Dostawał całą serię zastrzyków i w ogóle nie było ciekawie ...
Na szczęście wszystko pomału wraca do normy. Zostaje na diecie i będzie pod kontrolą.
A kot mojej mamy Wacuś został prawdopodobnie pogryziony przez jakiegoś kota/psa ,ale to nie wszystko. Znaleziono u niego pod skórą śrut ! Kto wie czy te niby gule z ropy po ugryzieniu też nie były od śrutu ?
Ważne że wszystko zostało wyczyszczone , kot dostał leki i pomału wraca do zdrowia...
Przy okazji miał ściągany kamień z zębów , bo też było nieciekawie.
Na razie nie chce wychodzić ,ale podejrzewam że prędzej czy później mama go wypuści ...
Na koniec Karmel.
Zauważyłam ostatnio że coraz częściej drapie się po pyszczku. Ze dwa razy zadrapał się w dziąsło, bo krwawiło...
Obejrzałam dokładniej i to wygląda na stan zapalny, a drapanie to zapewne z bólu :(
Byliśmy z nim u weta i oczywiście to stan zapalny dziąseł. Kamień paskudny też ...
Karmelek dostał leki przeciwzapalne , przeciwbólowe i antybiotyk o przedłużonym działaniu.To było w czwartek 26 czerwca.
Jak wszystko pójdzie dobrze to w środę jedziemy na ściąganie kamienia z zębów.
Kolejny stres ,ale jak trza to mus ;)
Oczywiście jak trzeba jechać z kotem do lekarza to pacjent za cholerę nie da się wcisnąć do transporterka ! Za to Mikesz jak zawsze pierwszy ;)))
Co ja się namęczyłam żeby tego rudego czarta zapakować !
Prawie jak ten cyrk
z Guciem. Tylko że Karmel się nie chowa. On tylko ucieka i strasznie na mnie burczy. Jak dzika dzicz !
Dopiero za trzecim , czy czwartym podejściem , zawinąwszy go najpierw w swoją bluzę wrzuciłam go do kosza i udało się zamknąć ;)
Pańcio już był dawno w aucie i czekał - albo na nas , albo na telefon że nie da rady i zostajemy ;)
W aucie MIUUUUU MIAUUUU MIAUUU ! było bez końca. W drodze powrotnej też.
Za to u weta aniołek. Dał sobie wszędzie zajrzeć , zrobić zastrzyki i cały czas był milutki i robił mi bucki , do weta też ;))
Na klatce schodowej po powrocie już był cicho bo poznał że jest w swoim ulubionym miejscu :-)
Za to w domu obraza majestatu !
Burczy na mnie ...
No trudno , muszę to zdzierżyć , tym bardziej że to nie ostatnia wizyta ...
Ale wiecie co mnie zdziwiło ?
Jak wróciliśmy od weta to Karmel dosłownie rzucił się na mięsko. Jadł jakby nie jadł kilka dni ! Wyjadł wszystko z jednej miseczki i część z drugiej. To były spore porcje które zazwyczaj starczają dla trzech.
Nie wiem czy to ze stresu , czy go nagle przestało boleć i jedzenie stało się przyjemne ?
Zazwyczaj to niejadek , pomymla trochę i już...
Nasz obrażony rudziszonek w słoneczku :-)
Ps.:
Kiedyś już Karmel miał chore dziąsła. Był jeszcze młodym kotkiem , miał niespełna rok (maj 2008)
Wtedy też dostał serię leków. Potem dość długo stosowaliśmy Stoma-Żel i kurację poleconą na forum miau - smarowanie miodem . Pomogło na wiele lat ...
Teraz zamówiłam ponownie żel i będziemy smarować , miodem też jak trzeba będzie ;)
Pokażę Wam jeszcze najnowszy skrapek. Dawno nic nie robiłam i zatęskniłam za tym ...;)
Miłego weekendu !
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Napisałam komentarz z komórki, ale chyba się nie zapisał...
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki za Was Amyszko. Rzeczywiście dużo tych perypetii... U nas też - Maluszek coś sobie zrobił w oczko i ma (niewielkie) uszkodzenie rogówki. Leki itd...
Ale trzy kotki na raz to zdecydowanie za dużo... Żal mi Bucusia, a śrutem mnie zaskoczyłaś... Po co ludzie strzelają do kotów?...
Pozdrawiam ciepło.
Dziękuję Abi :-)
UsuńMi też żal Bucusia bo strasznie był biedniutki , a mamy Wacuś też :( Dostał śrutem bo wchodził na ogródek po sąsiedzku. Tam jest taki wysoki żywopłot na dwa metry - nic nie widać z zewnątrz. Sąsiad z klatki od mamy co palił papierosa na ławce przed domem słyszał strzały któregoś dnia i to musiało być wtedy. Winnego oczywiście nie ma , bo nikt nie widział.
Mnie nie zastanawia po co , bo wiadomo że chce krzywdę zrobić. Mnie zastanawia dlaczego ? Kot ma już więcej jak z 10 lat i zapewne od zawsze tam chodzi , więc co się nagle stało ?
Prawdopodobnie tam wtedy było więcej kotów , bo po strzale sąsiad widział jak uciekały :(
Ale czyje i co się z nimi stało nie wiem ...
Okropne... No tak, masz rację, że tu raczej "dlaczego" trzeba zapytać, a nie "po co"...
UsuńDobrze, że Wacuś wyszedł z tego..., ale musiał się nacierpieć...
Nacierpiał się bo mama nie zauważyła od razu ...:(( Na szczęście byłam zapodać mu kolejną tabletkę na pchły i obejrzałam przy okazji. Gula była spora ,a kot -obraz nędzy i rozpaczy... Cierpiał w milczeniu jak to kot ,a moja mama nie wiem na co czekała ://
UsuńNo ale zadziałałyśmy w porę. Woziła córcia i woził brat i mama na rękach tuliła , bo to przecież jej pupilek. A że nie zareagowała od razu , to chyba przez to że opiekuje się przyjacielem, co jest w tragicznym stanie a ona przy nim niemal 24 na dobę.
Jak wpada do domu to pada na twarz ...:(
żal mi tych waszych kociambrów okrutnie. no zabiłabym drania który postrzelił kota! że też ziemia takie coś nosi!
OdpowiedzUsuńniestety choroby nigdy nie chodzą pojedynczo. biedne kociaki. miziaki dla nich. słodki karmelito:))
No właśnie Ewo - niech siebie postrzeli drań jeden i bandzior !
UsuńTeż mi żal bardzo , bo to nie rozumie dlaczego boli i że my chcemy pomóc.
Tak , jak już się dzieje to lawinowo ....odpukać !
Dziękujemy serdecznie :-)
Masz z tymi kotkami taki bal, jak my z Kira.
OdpowiedzUsuńNasza Miecka tez taka niechetna do podrozy. Najpierw zamykamy sypialnie na klucz, bo jak tam wlezie pod lozko, mozna zapomniec o odzyskaniu kota. A na klucz dlatego, ze z klamki sama sobie umie otworzyc drzwi. Dopiero wtedy przynosimy kontenerek z piwnicy, kiedy droga ucieczki jest zamknieta. Potem zaczyna sie jojczenie, glosno i zalosnie, bez przerwy przez cala droge do weta. Tam paszcza sie zamyka, a Miecka jest grzeczna jak aniolek. W drodze powrotnej koncert, ze uszy bola. W domu FOCH GIGANT, ostateczny i nieprzekupny.
To rzeczywiście podobnie. W aucie jojczy tak że uszy więdną ;) No popatrz tak samo u weta się zachowują i foch w domu do dziś ...
OdpowiedzUsuńZa to Mikesz tak chętnie wchodzi do transporterka że nas rozwala śmiechem ;)))
Ciekawe czy jak przyjdzie kolej na niego to będzie odwrotnie ? ;)
Bal jest bo martwię się o wszystkie ,fakt ...
Jeszcze nie wiem, jak to bedzie z Bulka, kiedy nadejdzie pora na szczepienie. Bede sprawozdawac w swoim czasie :)
UsuńZ tymi szczepieniami to też trzeba uważać. Gucio miał uczulenie po ostatnim szczepieniu i ciężko to przeszedł ...
UsuńA żeby było śmieszniej to właśnie wtedy były szczepione wszystkie trzy kotyszki. Żeby ich nie wozić i nie stresować zamówiłam wizytę domową. Potem z Gutkiem i tak trzeba było jechać ;)
A Bucus taki mlodziak.. Ja bym kota nie puszczala, no i nie puszczam wlasnie mimo że wieś. Wychdzimy sobie na trawie no Rudi meczy caly dzien, upierdliwie :). Ale samego go nie puszcze bo za dużo zlych ludzi na świecie niestety. No i zwierząt tu polujących watachy, nawet z powietrza.
OdpowiedzUsuńKarmelito biedny, ale powiedz prosze co z tym miodem? Co daje?
Pizdrykowi stomazel niestety nie pomaga, bronie go przed sterydami,moj wet stara sie ale nie jest dobrze.
Ech te nasze rozkoszne futerka :), problemow z nimi co niemiara :)
Pozdrowienia Amyszko, trzymam kciuki za wyzdrowienie wszystkich :)
Co do Wacka zawsze mówię mamie żeby go nie wypuszczała ,ale tam rządzi kot. Musi wychodzić i już ://
UsuńO miodzie dowiedziałam się na forum miau właśnie przy pierwszym rzucie choroby(2008 rok). Warto TU kuknąć ;)
Miód nie tylko leczy dziąsła ,ale i zapobiega osadzaniu się kamienia. Są podstawy żeby w to wierzyć - zobacz co znalazłam : mozliwosci-stosowania-miodu-w-stomatologii
Dziękuję ,pozdrawiam i polecam miodzik :-)
To niesamowite, przecież miód to cukier...
UsuńA jaki miód stosowałaś? Piszą o takim nieoczyszczonym bardziej, nie znam żadnego pszczelarza...
UsuńChyba spadziowy , ale nie jestem pewna. Teraz mam zamiar właśnie taki kupić.
UsuńNajlepiej jak już nie jest płynny.
U nas można trafić na dobry miód od pszczelarza na miejskim bazarku.
Skrapek prześliczny :)
OdpowiedzUsuńDziękuję :D
UsuńSkrapek prześliczny :)
OdpowiedzUsuńCoś w tym jest, ze jak koty chorują to serią. Trzymam za wszystkie chorowitki kciuki. Mieliśmy przeboje z pęcherzem Dyzia, więc wiem, jakie to nieprzyjemnie i dla kota i dla właściciela..... A z Witkiem to wiecznie coś..... Trzymajcie się i oby ku zdrowiu ;)
OdpowiedzUsuńNasz Karmelek też się zatykał to wiem jak to jest. Na szczęście obyło się bez cewnikowania. Non stop go obserwuję , zaglądam do kuwety , podaję uropet jak tylko robi mniej siu .
UsuńNo właśnie , bardzo delikatne te nasze kotki...
Dziękujemy i nawzajem :-)
Biedne Kociaki:(
OdpowiedzUsuńWszystkiego zdrowego dla karmelka i reszty kociego towarzystwa:)
A ten co strzela śrutem to powinien sobie strzelić w swój...przedłużacz:)
Dziękuję Orko.
UsuńDobrze powiedziane !
duzo zdrowka dla karmelka!!!
OdpowiedzUsuńDziękujemy :-)
UsuńMam pietra bo to jednak narkoza i w ogóle ...
Ale jak trzeba to mus !
Zdrowia dla Karmelka i dla pozostałych koteczków, a Karmelek- niech wie, że to wszystko dla jego zdrowia i dobrego samopoczucia - trzymam mocno kciuki żeby wszystko poszło dobrze i bez dużych fochów :)
OdpowiedzUsuńDziękujemy Anno. Niech już będzie po zabiegu , to odetchnę ;)
UsuńNo nie Karmelku kochany nie choruj za dużo , taki z Ciebie dzielny kot przecież. Bedę trzymac kciuki z całego serducha jak Ci ta narkozę zapodada doktor. I nie murcz osiołku tyle bo to dla Twojego dobra :- )
OdpowiedzUsuńWaszego Wacusia postrzelił jakis IDIOTA /Orka ma racje w "D" niech se strzeli/ a mojej kolezanki koteczka tez takiego 10tetniego podziobały strasznie sroki. Mial operacje łapki tylnej.
Sroki to straszne ptaszyska ... u mnie pod oknem mordują gołębie ...
Bucusiowi tez duuużo zrówka :-)
Wszystkim zdrówka, trzymajcie sie kociaki i ludzie ......
Dziękujemy Alu :-)
UsuńWspółczuję koleżance i jej kotkowi :((
Sroki to cwane bestie. Wrony zresztą też. Sama widziałam jak sroka czy wrona (już nie pamiętam) atakowała mojego jamnika kiedyś dawno temu. Chciała go przegonić z podwórka i pikowała z góry raz po raz. Pies był przerażony.
Naszego kota Figę próbowały wypłoszyć z dachu. Jedna wystawia się na wabia , a druga z anteny - lot koszący na kota !
Duużo zdrówka dla KARMELKA i pozostałych kotków!!!
OdpowiedzUsuńDziękujemy Iwonko :-)
UsuńJejku, dopiero dziś przeczytałam! Mam nadzieję, że wszystkie kotki czują się już dobrze, ale strach wypuszczać kotka Mamy :(((
OdpowiedzUsuńNo niestety Karmelka dziś czeka kolejna dawka leków , bo stan zapalny jeszcze trwa :(
OdpowiedzUsuńJuż mam stresa ....
Jedyna nadzieja że Wacek więcej w tamto miejsce nie pójdzie. Nie mam wpływu na mamę niestety. Gorzej jak z dzieckiem ...
Ja na swoją też nie :(
UsuńBiene kociki, niech już te kłopoty sobie pójda precz!!! Dużo zdrówka i głasków dla nich i pozdrowienia serdeczne dla Was.
OdpowiedzUsuńDziękujemy Aniu :-)
UsuńDzisiejsza wizyta za nami. Nie było tak źle - tylko jeden zastrzyk z antybiotyku.
Kolejna wizyta w czwartek rano - czyszczenie paszczy !
Amysiu, zdróweczka dla wszystkich kociastych! Dla mojego rudego ulubieńca tysiące głasków i całusków - musi kochane pysio wyzdrowieć i już! Niezmienne myślę o Was bardzo, bardzo ciepło :-)
OdpowiedzUsuńJoasia
Dziękuję Joasiu !
OdpowiedzUsuńUcałuję i wygłaskam - z narażeniem życia ! ;))