Guciolek przez weekend trzymał się nieźle. Ale już wieczorem w niedzielę zrobił brzydkiego luźnego kleksa . W nocy kolejnego równie brzydkiego ...:/ Znaczy leki przestały działać :/
Zapodałam co miałam , czyli trochę smekty i węgiel aktywowany .
Uspokoiło się i do rana nic się nie działo . Ale rano już nie karmiłam tylko zapakowałam kotka do transportera i pojechaliśmy do weta . Takie sensacje też już przerabialiśmy .
Mamy kontynuację leczenia i czas pokaże czy to wystarczy...
Żeby wyciągnąć Gucia spod wanny w celu zapakowania do weta, musiałam bardzo się natrudzić. On już zna wszystkie moje sztuczki , więc tym razem złapałam go na krewetkę ;-))
On je uwielbia , dał się złapać ale jej nie dostał z wiadomych względów . Ale już po powrocie dostał krewetkę w nagrodę razem z lekiem osłonowym :D
Zjadłby więcej ale na razie musi oszczędzać brzuszek , więc dziś cieniutko :(
W ramach zaciskania kciuków za Gutka pokażę Wam jak to nasz Gucio asystuje mi w kąpieli ;-)
Jest bardzo pocieszny , bo zagląda raz z góry , raz z dołu i czasem zawodzi jakby chciał mnie z tej wody wyciągnąć ;-)
Obiektyw mi zaparował w tej wannie ale jest ! widać mojego asystenta Gucia :D
Mikeszek asystuje na swój sposób ;-)
Zdjęcia robione z wanny !
Fajnych mam asystentów prawda ? ;-))
Ps.:
Dzięki serdeczne za wszystkie kciukaski i łapki i ciepłe słowa dla Gucia ♥
Kolejne też się przydadzą ;-)
Pozdrawiamy ciepło !