Przed ostatnim bardzo , bardzo zimnym i wietrznym weekendem (27listopada) mój A. znowu wypatrzył na naszym podwórku kolejne kocie nieszczęście :(
W trawie nieopodal śmietnika siedział czarny kot i nie wyglądał na kota sąsiadki . Tamten bardziej podobny do naszego Mikeszka - bardzo czarny , mniejszy i zdrowy .
Ten był większy , jaśniejszy i chyba chory ?:(
Oczywiście zaraz poszłam z jedzeniem zobaczyć co to za bida .
Zawołałam do kotka , a ten jak to usłyszał podniósł się z trawy i podbiegł do mnie miaucząc i skarżąc się głośno !
Zobaczyłam że tam, za jednym z pojemników do segregacji na śmieci leży taki brudny zapyziały talerzyk - chyba ktoś już go dokarmiał ,ale chyba dawno , albo sporadycznie , bo kotek strasznie zabiedzony :(
Nasypałam żarełka , a ten jadł i dalej się skarżył :( Myślałam że się mnie boi , ale to chyba tylko skargi były ...
Kucnęłam koło niego i się przyjrzałam ...
Masakra jaka bieda ! Chyba nigdy nie widziałam z bliska takiej kupki nieszczęścia :(((
Nad uchem wielki kleszcz ! Zaraz go wyrwałam ;)
Gluty po pachy , oczy zapyziałe , futro wyłysiałe ... Chudy że szok !
Zero tłuszczu, same gnaty :(
Pomyślałam sobie że pewnie ktoś wywalił starego kota ...
No ale coś trzeba zrobić , bo tak strasznie wieje , zimno jak jasna cholera . Do domu absolutnie nie mam jak zabrać. Mamie chorego kota absolutnie ...
Poleciałam do domu , pomyślałam i wpadłam na pomysł że zrobię mu na początek budkę.
W piwnicy mieliśmy sporo kartonów po różnym sprzęcie , w kartonach styropian , czasem też folia bąbelkowi ... Wielkie worki na śmieci , taśma i amyszka w pół godziny zrobiła super ciepłą budkę z kocykiem z polaru w środku ;)
Zaraz wróciłam do kotka , postawiłam budkę w miejscu gdzie sobie leżał i obok dałam mu znowu jeść - tym razem mięsko.
Już wieczorem jak A. tam poszedł z kolejną porcją jedzenia i tabletką na insekty kotek już mieszkał w swoim domku :-))
Za każdym razem głośno wita swoich nowych opiekunów ;)
Przez weekend leżałam odłogiem złamana grypą żołądkową , a A. chodził do kotka dwa razy na dzień i karmił i podawał w karmie leki ;)
Kuracja antybiotykowa nadal trwa ...
Jak poszłam do kotka w poniedziałek to nie mogłam wyjść z podziwu że zielone gluty zniknęły :-))
Nadal są trochę mokre oczka i nosek ale już wygląda całkiem , całkiem ;)
No i najważniejsze - moja mama zgodziła się na to aby
kolejny kot trafił do jej piwnicy ;)
Wczoraj po południu zawieźliśmy do niej kotka.
W trakcie łapania miałam przyjemność dotknąć go z tyłu żeby upchać do transporterka i już wiem że to kocur pełno jajeczny ;)
Po pierwszej nocy i całym dniu u mamy w piwnicy już wiem że kotek nie jest stary, tylko zaniedbany.
Ma wszystkie piękne ząbki , jest bardzo miaziasty , nienażarty (co się dziwić ? ) i umie korzystać z kuwety.
Jak go podleczę , podkarmię to zrobimy porządek z klejnotami i zaczniemy szukać dla niego domku :-)
Już po tych kilku dniach opieki jest wielka różnica między tym co było , a co jest teraz .
Jak odrośnie mu futerko i wąsy , jak nabierze ciałka to dopiero będzie pięknym kotkiem :-))
Teraz pierwsza sesja - aby udokumentować braki , ale i sukcesy ;)
Zdjęcia z lampą pokazują prześwity w futrze .
Na razie interesuje mnie tylko miseczka ;)
Jeść , jeść , jeść !
Na szczęście już sam zajmuje się swoja toaletą :-)
Jak dla mnie to on jest bardzo do Mikeszka podobny ;) Widać to zwłaszcza na tych fotach bez lampy.
Macie jakiś pomysł na imię dla czarnuszka ?
Zastanawiam się nad :
Chrupek , Czaruś , Dyzio, Misza.
Kolejne wpisy o Czarnuszku pod tagiem - Maciuś .
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
wiesz amyszko, ty to masz szczęście do czarnych, kocich nieszczęść. potem z nich wyrastaja piękne czarne kocury. i mówisz, że gile zniknęły same z siebie? coś podobnego...dobrze, że miałaś go gdzie zabrać... życzę wam jak najlepiej, wiesz o tym. imienia nie wymyślę, bo u mnie koczuje siedem czarnych kotów (z moim domowym) i już mnie głowa boli od wymyślania imion. ostatni, co gdzieś ma dom, widac to po nim, wmanewrował się do nas i jeszcze imienia nie ma. zadbany diablisko. miziaki dla kotyszków:)
OdpowiedzUsuńMoże Czaruś, bo czary będą znów potrzebne dla niego. Szczęściarz kochany!
OdpowiedzUsuńWezmę pod uwagę Gosiu :-)
UsuńŁadnie ;))
Black Egg :)))
OdpowiedzUsuńMieckowaty tez jest, przyznac musze, choc chyba ma krotsze lapecki. A moze to tylko perspektywa fotograficzna?
Miećka taka bardziej orientalna chyba ;))
UsuńGile same z siebie nie zniknęły Ewo. Kotek dostaje antybiotyki w tabletkach. Na szczęście nie zauważa ich w karmie ;)
OdpowiedzUsuńTy to masz dopiero szczęście do czarnuszków )) Wiedzą gdzie przyjść ;)
A mówią że czarne przynoszą szczęście więc nie może Ci go zabraknąć :-)
Pozdrawiam ciepło i miziam wszystkie footerka ;)
Jaka śliczna czarna kocia morda, nic tylko kochać. Ja bym go nazwała Negro - czarny po hiszpańsku chyba. Pozdrawiam i życzę owocnego szukania domu dla niego.
OdpowiedzUsuńKiedyś moja koleżanka miała psa owczarka nizinnego- czarnego Negra .
UsuńOna miała Negra , a ja Nera - to byli kumple na podwórku ;) Jakoś dlatego te imiona mi do kota nie pasują ...;)
Dziękujemy i pozdrawiamy.
Amysiu jesteś wspaniała! Po wyleczeniu będzie z niego super kot!
OdpowiedzUsuńDzięki Beatko , oby , oby :-))
UsuńOo jaki biedny widac ze dlugo nie dojadal bo futerko zoltawe i przezedzone :( bidul. Daj mu na imie Lucky bo w koncu jest szczesciarzem ze do was trafil:)))
OdpowiedzUsuńWiesz już się poddaję z tym imieniem . Mama do niego Maciek mówi i już chyba nie będę z tym walczyć. To i tak ma być tylko imię tymczasowe ;)
UsuńStraszna bida, dobrze ze na Was trafil...
OdpowiedzUsuńDobrze , dobrze ... przynajmniej już ma brzuszek pełny i bezpieczny kącik . Choć jeszcze sporo mu brakuje do dobrostanu ...
UsuńBiedactwo. Ale jakie ma szczęście że trafił na Was! Wiedział gdzie iść, żeby znaleźć ludzi u których znajdzie pomoc :)
OdpowiedzUsuńNo fakt , takie czarne koty bardzo trudno zauważyć , zwłaszcza jak on gdzieś w krzaczorach , czy trawie siedział :(
UsuńWidzę że czarne "nieszczęście"trafiło do właściwych ludzi.
OdpowiedzUsuńkiedy przyjechał do nas Barnaś też wyglądał jak kupka nieszczęścia,chory i wychudzony,
teraz może nie ma wiszącego brzucha,ale jest miziakiem i gadułą na całego,jak nie pogada to się nie liczy .
Co do imienia to Czaruś jak najbardziej pasuje do niego,zaczarował człowieka i powoli przechodzi metamorfozę.
Serdeczności Amyszko :)))
A wiesz Małgosiu ten jak się go odwiedzi to też dużo gada ;)) Najwięcej o jedzonku chyba bo ciągle do miseczek biega. Brzuszek syty , a on tylko jeść chce. Na zapas ! tak jak Miś Uszatek ...
UsuńImię to chyba już ma ;)
Serdeczności Gosiu :-))
Amyszko... serce mi boli od tych kocich bid,,, tyle ich czeka na pomoc... na dodatek ludzie... jacyś tacy okrutni... ech...
OdpowiedzUsuńfaktycznie podobny do Mikesza
Boli oj boli , ale my przynajmniej nie znieczuleni ...
UsuńNajgorsze że ludziska są , widzą a udają że nie , bo to "tylko" kot, czy pies :((
Amyszko jesteś Aniołem! Dobrze, że trafiasz tam gdzie Cię potrzebują :) Kotek będzie śliczny jak już dojdzie do formy. Trzymam kciuki! A co do imienia to Czaruś bardzo do niego pasuje :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko
Dziękuję Kasiu . Nie mogłam inaczej bo bym oka nie zmrużyła wiedząc że tam pod domem takie nieszczęście :((
UsuńI tak nie mogłam spać póki on tam był nawet w tej budce :(
Pozdrawiam ciepło.
No śliczny.... i już go podleczyłaś Amyszko. Jesteś wielka!!! Podziwiam cierpliwość Twojej rodziny, bo moi trochę już kręcą nosami jak latam z jedzeniem do kolejnych kotów. Tym bardziej, że w nocy to po prostu boję się sama chodzić (chodzę więc z obstawą). Jeśli chodzi o imię, to też jak dla mnie pasuje Czaruś.
OdpowiedzUsuńCzaruś-czarodziej, bo Was zaczarował......:)))
Iwonko teraz jak A. jest na emeryturze to On chodził do kotka wieczorem. Wcale się nie dziwię że się boisz. Też bym się bała i dlatego cieszę się że masz obstawę :-)
UsuńCzaruś to chyba będzie miał na drugie , bo mama na niego Maciek mówi ;)
Twój los to ratowanie facetow.
OdpowiedzUsuńW futerkach ;)
Bruneci koci są na :).
Wydobrzeje czarny książę u Mamy i będzie rządził w jakimś miłym domu.
Pozdrawiam i trzymam kciuki za dobry dom!
Właśnie się zastanawiałam czemu znowu kocurek ? ;))
UsuńMarzę o tym Barbarko :-)
To już wiesz :)
UsuńKiedyś latem leżę sobie na kanapie przy tarasie z Pizdrysiem i patrze na zew a tu nagle widzę jak zza rogu wyłania się Pizdrys!
OdpowiedzUsuńZawału bym dostała gdyby nie leżał kolo mnie.
Identyczny prawie,tez młodziutki i szczupły, takie same skarpety i krawat.
Nawet wydaje mi się że tatusia obu widziałam kilka razy.
Ale Zocha juz po sterylce wiec lawina opanowana,przynajmniej ta najbliższą.
Żal mi tych wszystkich futrzastuch bied...
To niezły matrix przeżyłaś ;)))
UsuńDobrze że temu zaradziłaś :-)
Wielki żal , bo to najtrudniejszy okres dla bezdomnych futerek :(
Bleki; )
OdpowiedzUsuńTeż fajne :-)
UsuńJak te koty wiedzą komu wejść pod nogi, prawda? Farta miał chłopak jak nie wiem co. Trzymam mocno kciuki za kocurka.
OdpowiedzUsuńA prawda, prawda. Jakby im ktoś cynka dał .
OdpowiedzUsuńNiech tylko całkiem wydobrzeje to już będę się bardzo cieszyć ;)
Ale kotu się trafiło! Jak kumulacja w totku! :)
OdpowiedzUsuńBuuuuu! A do mnie same buraski walą stadami, a ja tak kocham czarne!
Niestety Maciuś nie nacieszył się długo tym szczęściem - jedynie półtora roku - Maciusia już nie ma (((
Usuń