Odebraliśmy ją ok 15.30 , więc była jeszcze deczko pijana . Do późnego wieczora trzeba było trzymać kicię w ramionach , albo na kolanach , bo jak nie to chodziła za mną i próbowała wskakiwać na meble.
Wreszcie koło 22-ej troszkę się napiła , troszkę zjadła i pobiegła do kuwety zrobić siusiu ;-)
Potem jeszcze ją tuliłam i tak zasnęła ze mną w łóżku ...
Jak się w nocy obudziłam to miałam ją pod kołdrą , między nogami ;-)
Rano jak się przebudziła, to wyskoczyła spod kołdry i pobiegła prosto kuwety - drugie siku zaliczone ! :D
Potem jakby nigdy nic , zjadła śniadanko i zaczęła skakać po meblach 😱
Byłam przerażona , ale skoro dobrze jej szło to przestałam panikować ;-)
Dziś już mija trzeci dzień od zabiegu i mamy za nami kolejny sukces - qupal zaliczony ! ;-)))
Kicia nie szaleje (nie licząc skakania po meblach) bo kubraczek ją trochę ogranicza , ale radzi sobie bardzo dobrze.
Na razie ma kubraczek od weta i tu jest jeden minus - te troczki i wiązania mierzwią jej futerko na grzbiecie i ona wiecznie próbuje coś tam poprawić...
Wieczór pierwszego dnia ...
Poranek drugiego dnia ... ;-)
I dzień ...
Druga noc ...;-)
I dzisiejszy dzień :-)
Struś pędziwiatr ;-)))
Jutro jedziemy na wizytę kontrolną i chyba przy okazji przebiorę ją w kubraczek uszyty przeze mnie.
Jest bez troczków i to chyba jedyna zaleta ;-)
Nasza kicia została wysterylizowana zaraz po skończeniu 5 miesiąca życia.
Nie chcieliśmy czekać na pierwszą ruję ...
Dla tych co mają przed sobą ten sam problem, zachęcam do zapoznania się z tematem Sterylizacja-kotki .
My bardzo się cieszymy że mamy to już za sobą :-)
Do miłego !
Ja też nie czekam do rui - Sansa miała i to tylko sprawiło niezgodę między Mefim a Amberkiem... Całkiem bez potrzeby, ale ona dostała niespodziewanie jako 5 miesięczniak. Nikusia i ferajna z początku sierpnia miała akcjękastrację na gwiazdkę bo zaczęła się wojna na sik -_- Oszaleć idzie z tymi kotami!
OdpowiedzUsuńU kotki często jest to w okolicach 6-tego miesiąca , ale u Sansy to faktycznie było bardzo bardzo wcześnie :(
OdpowiedzUsuńMy byśmy tu oszaleli wszyscy z kicią w rujce ;-)
Raz to widziałam i nigdy więcej! Koszmar! Ona się meczyła a my z nią...
UsuńProszę Lalunię utulić ode mnie:) Ja też zawsze przeżywam ten zabieg u zwierzaków więc wiem jak się czułaś przed operacją. Cierpliwości i zdrowia dla Was obu:)
OdpowiedzUsuńDziękuję Ashki , Lalcia utulona :D
UsuńZ chłopakami tak tego nie przeżywałam , jak z kicią ...;-)
Bardzo twarzowe wdzianko :))). No ale jak to mówią - ładnemu we wszystkim ładnie!
OdpowiedzUsuńNasza kicia miała identyczny kubraczek, ale całkiem spokojnie w nim chodziła aż do zdjęcia szwów. Sterylizację też staramy się robić koło 5go miesiąca, ale jak kicia jest charakterna, to niewiele to pomaga, sika wszędzie jak tylko widzi inne koty w domu, tyle że z rują się nie męczymy.
No co Ty powiesz Małgosiu , po sterylce też sikają ?
UsuńAle chyba przy takich nie kastrowanych kocurkach ?
U mojej mamy też jedna kotka tak ma niestety. 6 lat minęło od sterylizacji, a ona miewa swoje lepsze i gorsze dni...
UsuńTo raczej wojna między dwiema samiczkami. Sabinka jest dominująca, rządzi na dzielni, gania wszystkie koty, a w domu najbardziej się zawzięła na starą Czarnuszkę, która mieszkała z nami już kilka lat wcześniej. Obie były wykastrowane przed pierwszą rują. Czarnuszka zachowuje się przyzwoicie, a Sabina znakuje teren, zwłaszcza jak Czarnuszka jest w domu i nie są odizolowane. A kocurów teraz w domu nie mamy, jak były to za młodu też sterylizowane.
UsuńTeraz rozumiem dlaczego tak się dzieje ...
UsuńSuper, że wszystko poszło dobrze :). Dużo zdrówka dla Lali i tej energii :)
OdpowiedzUsuńDzięki Meniu ,wszystko idzie w dobrą stronę :-)
UsuńJeżżżżżżżżżżżżżu, włosy stanęły mi dęba na głowie i całej reszcie, taż to petarda.
OdpowiedzUsuńMoja Kizia-Mizia o mały włos nie odeszła za TM po sterylce. Przez 4 dni nie jadła, nie piła i zero korzystania z kuwety.
Bezę adoptowałam po sterylce. Rano miała wyjęte szwy, a wieczór już była moja, nie przeżyłabym drugi raz.
O ratunku ! Bezowa współczuję takich przeżyć...:(
UsuńWcale się nie dziwię że kolejną kicię wzięłaś już po ;-)
Ja się wiele naczytałam i znam opowieści o trudnych przypadkach ,więc się nastawiłam że może być nieciekawie.
Ale na szczęście było wzorcowo :D
Jakby tego było mało, to wet zszył brzuch,jak hipopotamowi, tak ciasno, że przez 10 lat masowałam guza. Wet nie był przypadkowo znaleziony, tylko polecany. Nigdy więcej do niego nie poszłam.
UsuńMasakra jakaś z tym wetem :/
UsuńMoje dwa koty były kastrowane i obyło się bez szwów.
OdpowiedzUsuńZainteresowało mnie to ubranko, bo mój nauczył się wyzwalać ze wszystkich możliwych półszorków, w wetów rozpiął nawet kaftan gdy mu chcieli pobrać krew.
Życzę zdrówka kici.
To powyżej ubranko ma troczki i zapewne sprytny kot dałby radę się wyzwolić ...
UsuńNa FB pokazałam inny kubraczek - ma tylko wiązanie przy szyi i dwie duże zatrzaski na spodzie kota. W następnym wpisie go pokażę i coś więcej o tym napiszę ;-)
Super, że macie to już za sobą 😉 Lala pięknie wygląda w kubraczku i nieźle sobie w nim radzi, Ksenia w ogóle nie chciała w nim nigdzie wskakiwac, była wtedy bardzo przypodłogowa 🤣🤣🤣
OdpowiedzUsuńJa się nastawiłam że nasza w kubraczku też będzie przypodłogowa i się zawiodłam ;-)))
UsuńNoooo, nieźle z tym skakaniem. Nasza kicia rozrabiaka po sterylizacji w kaftaniku była jak nie ona - chodziła drobnymi kroczkami jak gejsza, grzeczna jak nigdy, nawet na kanapę czy fotel nie wskoczyła. Całą dobę na zmianę trzymaliśmy ją na rękach żeby spała, położona na koc natychmiast chciała chodzić zygzakiem i taka pijana odbijała się od mebli, aż fikołki przez główkę robiła. To był pierwszy i ostatni raz kiedy mogliśmy ją bezkarnie trzymać na rękach... Po zdjęciu kubraczka natychmiast chciała wyszarpać zębami szwy. Lizała brzuch przez ubranko tak wytrwale, aż całe się zmechaciło. Po zdjęciu szwów i kaftanika powrócił dawny czort samiczka...
UsuńZ kocurkiem było zdecydowanie prościej - bez szwów, spał grzecznie kilkanaście godzin do wytrzeźwienia, aż cały się posiusiał od ogona po uszy. Całe szczęście położyliśmy pod niego podkład. Odwróciliśmy go na drugi bok, wymyliśmy mokrym ręcznikiem i wysuszyliśmy suszarką - na trzeźwo ten numer by nie przeszedł. Po paru dniach nawet nie było widać że był jakiś zabieg, kot ma pół długą sierść i teraz ma pod ogonem tylko jeden pomponik zamiast dwóch ;-)
Dzięki Eliszko że podzieliłaś się z nami swoim doświadczeniem.
OdpowiedzUsuńWygląda na to że musisz ubierać kici kubraczek , żeby ją na kolanka wziąć ;-)))
U nas też z chłopakami było wszystko prościej. W zasadzie już na drugi dzień od zabiegu zapominaliśmy o kłopocie :-)
Dobrze, że już po stresie!
OdpowiedzUsuńJa akurat nigdy nie przechodziłam tego ze swoimi, bo każde z nich przyszło do mnie już po zabiegu. Ale za to Amaya miała przepuklinę pourazową (wspominałam kiedyś o tym na blogu) i też musiała chodzić przez pierwszy tydzień w kubraczku.
Pierwszy dzień pilnowałam, żeby nie skakała.
Pierwszą noc trzymałam ją w dużym domku zrobionym z kartonów - nie mogła w nim biegać ani skakać bo był za mały, ale miała tam kuwetę i wodę.
Z kolei drugi i trzeci dzień dostałam zalecenie, żeby nie skakała wyżej niż krzesło - wszędzie więc miała poustawiane "stopnie", z których na szczęście chętnie korzystała. Po 3 dniach mogła już wszystko, ale nadal w kubraczku. Zdjęliśmy jej go dzień po wyjęciu szwów i wtedy kot ożył :)
Uwolnienie z kubraczka , to jak wypuszczenie na wolność ;-)
UsuńNasza bez kubraczka potrafi prosto z podłogi wskoczyć na skrzydło drzwi i za chwilę z nich zeskoczyć. Żaden nasz kot do tej pory tego nie potrafił !
Zapraszam na nasz psiarzowy blog! Odkryj nie tylko praktyczne wskazówki, ale także fascynujące opowieści o życiu z psami. Dziel się radościami, ciekawostkami i tajnikami codziennego psiego szczęścia! https://nasze-psy.pl/
OdpowiedzUsuń