Miało być o pięknej słonecznej jesieni , a będzie o chorowitku Guciu.
Niestety ta piękna pogoda jaką mieliśmy przez odstani tydzień , okazała się zdradziecka dla naszego Gucia.
Ni z tego ni z owego znowu zaczął latać do kuwety dosłownie co chwilę :/ Sikał po parę kropel i wychodził... To było wczoraj rano.
Nie było co czekać , zapakowaliśmy kotka i pomknęliśmy do weta.
Przechodziliśmy to samo w kwietniu o czym pisałam TUTAJ
Wtedy leczenie pomogło szybko i było parę miesięcy spokoju.
Tym razem też dostał kilka zastrzyków + no-spę i po paru godzinach kotek leżał już kołami do góry jakby nigdy nic...
Najgorsze jest to że jest weekend ,a nasz wet ma wolne do poniedziałku.
Gucio dostał na resztę kuracji tabletki , żeby było łatwiej (o ironio!)
Namęczyłam się strasznie żeby mu mu je podać , a on po godzinie wszystko zwrócił :/
Jak już zaczął zwracać , to końca nie było i bałam się że już tego nie powstrzymam...
Ale się uspokoiło na szczęście. Jednak nie odważyłam się dać mu kolejne tabletki , nie chcę powtórki z rozrywki :/
Jak trzeba będzie to podejmiemy kurację od nowa - tym razem całą w zastrzykach.
Obyśmy tylko w spokoju dotrwali do poniedziałku !
Ten miesiąc dla Gucia niestety nie zaczął się dobrze.
Już 3 października jechaliśmy z Guciem do weta z powodu wymiotów. To jego częsta przypadłość spowodowana zafutrzeniem.
Już go tam znają i wiedzą że jak zacznie zwracać to trudno to opanować...
Mało który kot ma tak wrażliwy przewód pokarmowy i pomimo jedzenia trawy
i dużych ilości pasty odkłaczającej , zawsze się zafutrzy a raz
zwrócone futro , powoduje kolejne wymioty :/
Po tej bolesnej wizycie kotek się na mnie obraził i tydzień cały omijał mnie szerokim łukiem :/
Wiele dni po tej wizycie u weta był też jakiś wycofany :(
Za to dwaj jego kamraci korzystali z okazji i brykali jak pijane zające , bo nikt im nie przeszkadzał ;-)
Jednak ostatnio Gucio już rozrabiał jak dawniej , przychodził na mizianki i spał ze mną jak dawniej ;-)
Oby zdrówko szybko wróciło i było !
Trzymajcie kciuki !
Masakra... Bardzo współczuję i życzę zdrówka...
OdpowiedzUsuńJa ostatnie trzy dni spędzałam głównie na wyczesywaniu zwierzaków, bo zaczęła się zmiana futra na zimowe i linieją straszliwie. Głównie dotyczy to naszego dużego psa i kota Grubcia, który wygląda jak trochę bardziej spasiony bliźniak Gucia. Grubcio co prawda nie ma sensacji żołądkowych, ale robią mu się kołtuny na pleckach, których ze względu na swoją tuszę nie może sam wylizać.
Codziennie mamy z naszego stadka wiaderko wyczesanego futra. Chyba zacznę produkować materace...
To masz szczęście że dają się wyczesywać.
UsuńNasze lubią głaskanie na mokro.Też można sporo futro wygłaskać ;-) Potem poprawiam szczotką do wyczesywania , ale za tym to już nie przepadają. Karmel nie lubi ani głaskania , ani wyczesywania i to on najczęściej zwraca futro. Ale jemu nic po tym nie jest...
Coś takiego, moje uwielbiają wyczesywanie i zawsze jest tylko problem kto pierwszy, bo wszystkie się pchają - i psy i koty! Myślałam, że wszystkie futrzaki to lubią!
UsuńU nas tylko Mikesz jest chętny do wszystkiego. On by się dał wygłaskać i wyczasać za każdego z kotyszków. Trzeba go odsuwać jak się chce zająć kolejny kotem ;-)))
UsuńBidulek. Ale w końcu skądś się wzięło powiedzenie "rzygać jak kot". Mimo to życzę zdrowia i rzadszych zwrotów.
OdpowiedzUsuńBiedny Guciolek :((( wiemy jak przykre są dolegliwości pęcherza. Mocno, mocno trzymamy kciuki za Gucia, żeby tylko już dobrze było <3
OdpowiedzUsuńTrzymamy bardzo-bardzo, Guciu :*
OdpowiedzUsuńNo to wlasnie to jest najgorsze jak nasze małe kotki chorują. Nie powie o co chodzi ani co boli tylko jest akcja to sie biegnie do weta. Nasz ma.nr tel i mozna dzwonić i w razie co.biec. Moze trzeba jakąś zapasowa lecznice sobie zaprzyjaznic? Nasz Salem kiedyś był cewnikowany bo sie zatkal. Jeziuu jaki to byl horror! :( Zdrowia! I ciepliwosci! PS. mama juz drugi miesiąc walczy ze struwitami Safirki :(
OdpowiedzUsuńTeż mam numer telefonu do naszego weta i jak jest coś nie do opanowania to dzwonimy. Jak tylko są dostępni to pomagają i w weekend.
UsuńInna lecznica w razie W też jest.
Kiedyś nam się zatkał Karmel ,ale obyło się bez cewnikowania...
Leki i pasta Uro-pet pomogły !
Nie dziękuję co by nie zapeszyć ...
Biedny Gucio... kciuki trzymamy i zdrówka życzmy...
OdpowiedzUsuńJednak masz koteczki słusznego wzrostu, nie mogę się nadziwić...:-)
Zdjęcia bez punktu odniesienia są mylące, a patrząc na legowisko i Gutka ,
to widzę ,że moje są zdecydowanie mniejsze...
Kotki duże to trochę się wylewają z tego legowiska ;-P Ale tylko gdy się rozpychają , tak jak Gucio ;-)))
UsuńJa się dziwię jak widzę mniejsze koty ...;-)
Oby, kciuki trzymamy!
OdpowiedzUsuńZdrówka dla Gucia....wiem co to znaczy kot obrażony za wizyty u weta 😕Nasza Tajgunia po cięższej chorobie dość długo bała się mojego stukania obcasami i kurtki w której wpadałam do domu i ja chwytała żeby zdążyć z wizyta do weta......koty to mają pamięć słonia....nie zapomnę paniki Tajgi jak po pół roku ubrałam ta nieszczęsna kurtkę......powiem tylko ze skończyła ona od razu na śmietniku ...oczywiście mówię o kurtce 😉
OdpowiedzUsuńGucio jak widzi przygotowania do weta - ubieranie , szykowanie transoprtera - to znika pod wannę i po zawodach :/
UsuńMusimy łapać go z zaskoczenia i to zanim ubierzemy się do wyjścia...
Dobrze że kurtkę wywaliłaś , a nie kota ;-)
Ojej, współczuję:((( Mam nadzieję że Gucio szybko poczuje się lepiej
OdpowiedzUsuńna kłaki jest świetna pasta... osobiście dawałam swoim kociakom;
OdpowiedzUsuńzdrówka życzę bo moje dwa kociaki jednego dnia odeszły za TM
pozdrawiam i głaski kociakom
Daję Guciowi niemal co dzień pastę Bezo-pet.
Usuń