W czwartek wreszcie nastąpił ten moment - ściągnięto Lali szwy i mogliśmy ją uwolnić z kubraczka :D
Pierwsze dwie godziny poświęciła na mycie futerka , a potem to już hulaj dusza piekła nie ma i ratuj się kto może ;-)))
Chłopaki nie są zachwyceni , bo mała nadrabia zaległości i jest nieznośna .
Na szczęście nie cały czas , bo nikt by tego nie wytrzymał ;-P
Na początku tygodnia zamontowaliśmy na balkonie nowy karmnik dla ptaszków.
Pierwszą sikoreczką w tym przybytku była Lala ;-)))
Potem domek trafił na swoje miejsce , a kotki na swoje... Kocie kino działa jak należy ! ;-)
Każda chwila spokoju jest na wagę złota ! ;-)
Lala bez kubraczka rozkoszuje się wolnością 😻
Brzuszek zarasta nowym futerkiem ...;-)
I wkrótce nie będzie śladu po sterylce.
Kicia po ściągnięciu kubraczka umyła nie tylko siebie. Postanowiła też wykapać w misce z wodą swojego misia ;-)))
Taki widok zastałam już na drugi dzień po ściągnięciu kubraczka. Przyznam że wybuchnęłam śmiechem jak to zobaczyłam 😅
Znaczy się - wszystko wraca do normy ! 😃
sobota, 30 listopada 2019
niedziela, 24 listopada 2019
Kubraczek posterylkowy ;-)
Drugi kubraczek uszyłam sama z rękawa swojej starej bluzy.
Już przed zabiegiem postanowiłam przygotować coś na zapas , w razie "w".
Chodziło mi o coś co będzie bardziej wygodne i co nie będzie kotki tak krępować, jak to wdzianko od weta ...
W trakcie szycia robiłam przymiarki i sprawdzałam czy kotka w tym kubraczku nadal potrafi chodzić i czy potrafi się w tym bawić ;-)
No i najważniejsze , czy potrafi się z tego wyzwolić !
W pierwszej wersji zapięcie pod brzuszkiem było na rzepy i te oczywiście kicia szybko rozpracowała :/
Wtedy przypomniało mi się że niedawno kupiłam takie wielkie zatrzaski i to je postanowiłam do kubraczka zamontować . I to był strzał w dziesiątkę :-D
Sposób wykonania bardzo prosty. Odcinam cały rękaw - raglan . Szew odwracam na brzuszek - pod brzuszkiem odcinam kawałek materiału . Dłuższa część od grzbietu jest dzielona na pół i podzielona tak żeby były dwie części odchodzące od ogona.
Po bokach robię otwory na łapki i nogi. Na górze wciągam tasiemkę - wcześniej nacięłam otworki na nią.
Gdyby był przy rękawie ściągacz , obyłoby się bez tasiemki i wiązania.
Dłuższe części tak rozdzielam żeby można zapiąć pod brzuszkiem .Przyszywam zatrzaski pod brzuszkiem i do rozdzielonej tylnej części kubraczka .
I to wszystko ;-)
Już w trakcie testów widziałam że kicia świetnie sobie w tym ubranku radzi . Potrafiła biegać i bawić się bez problemu ;-)
Od czwartego dnia od zabiegu(wizyta kontrolna u weta) bryka w tym wdzianku po domu.
Widać różnicę w zachowaniu - tu ma więcej swobody, jest bardziej zwinna , potrafi się dokładniej umyć i nie ma już tylu tików nerwowych co w tamtym.
W poprzednim wdzianku wiecznie potrząsała łapkami przy chodzeniu , wiecznie ruszała futrem na grzbiecie. Teraz robi to tylko sporadycznie ;-)
No i nie jest już taka nieszczęśliwa :-)
Jak widać warto czasem zrobić coś samemu , niekoniecznie idealnie , ale ważne że wygodne dla kota :D
Tu odnośnik do wcześniejszego wpisu Sterylka za nami.
W czwartek kubraczek ściągamy...
Do miłego !
Już przed zabiegiem postanowiłam przygotować coś na zapas , w razie "w".
Chodziło mi o coś co będzie bardziej wygodne i co nie będzie kotki tak krępować, jak to wdzianko od weta ...
W trakcie szycia robiłam przymiarki i sprawdzałam czy kotka w tym kubraczku nadal potrafi chodzić i czy potrafi się w tym bawić ;-)
No i najważniejsze , czy potrafi się z tego wyzwolić !
W pierwszej wersji zapięcie pod brzuszkiem było na rzepy i te oczywiście kicia szybko rozpracowała :/
Wtedy przypomniało mi się że niedawno kupiłam takie wielkie zatrzaski i to je postanowiłam do kubraczka zamontować . I to był strzał w dziesiątkę :-D
Sposób wykonania bardzo prosty. Odcinam cały rękaw - raglan . Szew odwracam na brzuszek - pod brzuszkiem odcinam kawałek materiału . Dłuższa część od grzbietu jest dzielona na pół i podzielona tak żeby były dwie części odchodzące od ogona.
Po bokach robię otwory na łapki i nogi. Na górze wciągam tasiemkę - wcześniej nacięłam otworki na nią.
Gdyby był przy rękawie ściągacz , obyłoby się bez tasiemki i wiązania.
Dłuższe części tak rozdzielam żeby można zapiąć pod brzuszkiem .Przyszywam zatrzaski pod brzuszkiem i do rozdzielonej tylnej części kubraczka .
I to wszystko ;-)
Już w trakcie testów widziałam że kicia świetnie sobie w tym ubranku radzi . Potrafiła biegać i bawić się bez problemu ;-)
Od czwartego dnia od zabiegu(wizyta kontrolna u weta) bryka w tym wdzianku po domu.
Widać różnicę w zachowaniu - tu ma więcej swobody, jest bardziej zwinna , potrafi się dokładniej umyć i nie ma już tylu tików nerwowych co w tamtym.
W poprzednim wdzianku wiecznie potrząsała łapkami przy chodzeniu , wiecznie ruszała futrem na grzbiecie. Teraz robi to tylko sporadycznie ;-)
No i nie jest już taka nieszczęśliwa :-)
Jak widać warto czasem zrobić coś samemu , niekoniecznie idealnie , ale ważne że wygodne dla kota :D
Tu odnośnik do wcześniejszego wpisu Sterylka za nami.
W czwartek kubraczek ściągamy...
Do miłego !
Subskrybuj:
Posty (Atom)