Zaczęło się na 6 lutego - ale tym razem objawami nie były wymioty, a rozwolnienie. Ale przyczyna ta sama - nieswoiste zapalenie jelit (od futra?) i zatkane gruczoły okołoodbytowe.
Po czyszczeniu i leczeniu dobrze było mniej więcej przez dwa tygodnie.
21 lutego zauważyłam że Gucio co rusz idzie do kuwety i niemal nic w niej nie zostawia. Wiedziałam od razu że nie ma co czekać. Zapakowaliśmy kota do kosza i na sygnale do weta !
Siku nie udało się wycisnąć , bo za mało - znaczy że nie zatkany ;-)
Dostał dwa zastrzyki w czwartek (21-go) i dwa w sobotę (dziś).
Mam nadzieję że na tym koniec ...
Oczywiście wygląda na to że te dwa , czy trzy wyjścia Gucia na balkon , to było o 2-3 wyjścia za dużo :/
No taki z niego delikates jest :(
Teraz zakaz wychodzenia choćby nie wiem co, do prawdziwej wiosny !
Ps.:
Po ostatnim jesiennym pogryzieniu przez Gucia , tym razem korzystaliśmy przy zabiegu z kociego kagańca , albo ze spawalniczych rękawic. Obyło się bez ran ;-)
Trzymajcie kciuki za naszego chorutka ...
PS.:2
U weta dziś był armagedon - czekaliśmy dwie i pół godziny ! :/
Guciulku, zdrowiej!
OdpowiedzUsuń♥
UsuńO matko zdrówka!
OdpowiedzUsuńU nas koty mają w tym roku wydzielony czas na balkonie, puszczam ich na chwilę (znaczy jak było tak wiosennie, bo teraz jak wróciła zima to znów nie daję im wychodzić). Dopiero jak zrobi się tak przyjemnie i miło to dam im leżeć na balkonie bez ograniczeń.
Bo jak w zeszłym roku pozwoliłam im wychodzić na dłużej, to nagle wszyscy skończyli z glutem.
Nasze też miały ściśle wydzielony czas, a Gucio wychodził najmniej i to on zachorował :/
UsuńNie ma co ulegać kocim zachciankom ...;-)
Zdrówka dla Gucia! Nam się rzadko udaje dostać do weta bez czekania minimum godzinę, ale czasem korzystamy z wizyt domowych, zwłaszcza jeśli chodzi o staruszki, żeby ich nie męczyć transportem i długim czekaniem, albo jak jest potrzebna pomoc dla kilku zwierzów naraz.
OdpowiedzUsuńJak byłiśmy w czwartek po południu to trafiliśmy na lukę - nie było nikogo w poczekalni - co jest w tej lecznicy ewenementem.
UsuńTym razem była pula ! A najgorsze że w sobotę jest lecznica czynna (teoretycznie) tylko do 13-ej ,a potem wolna niedziela :/
My weszliśmy o 13,30 , a za nami było jeszcze dużo pacjentów ...
Czyli - czynne do ostatniego pacjenta :). Znaczy się weterynarz z powołania, z dobrym sercem :).
UsuńGuciu kochany, trzymamy z Bezą kciuki i łapki, abyś wyzdrowiał. Ja Bezę na balkonie opatulam futrzakiem, wrzucę fotkę na fb w Waszym poście ♥
OdpowiedzUsuńWidzieliśmy , bardzo dobry pomysł :D
UsuńTylko że nasz Gucio nie leży, ino siada na zimnej podłodze :/
To z Gucia taki kot bojowo-zaczepny? Tygrys dziki i szablozebny?
OdpowiedzUsuńA jak wyglada koci kaganiec? :o
No i rzeczywiscie pilnujcie delikatesa jak oka w glowie, nie ma to-tamto. Zdrowka!
Niby tygrys, ale tylko do gryzienia, za to delikates jak jaki pers ;-)
UsuńTu możesz zobaczyć jak wygląda koci kaganiec Koci kaganiec
Boszsz... narzedzie tortur!
UsuńLepsze to niż dziary na rękach ;-)
UsuńDużo zdrówka dla Gucia, oby już było dobrze. Ja niestety raz wypuściłam Witka na balkon zimą i też skończyło się pęcherzem i teraz choćby nie wiem jak prosił, nie ma, aż nie będzie na plusie z 10 stopni przynajmniej ;) Trzymam kciuki, żeby pacjent był już całkowicie zdrowy!!!!
OdpowiedzUsuńElu ja wypuściłam jak było 15 i 14 stopni , ale widocznie sam zimny wiatr , czy zimna podłoga wystarczyły :/
UsuńTeraz nie wiem kiedy się odważę wypuścić drania, może w lato dopiero ;-P
Ehh no nie da się przewidzieć kiedy jest dobrze, ale na pewno kotki się upomną o balkon 🤔
UsuńDużo zdrowia dla Gucia1. Oj taki do Morfeuszka podobny! Piękny kochany koteczek!
OdpowiedzUsuńMorfeuszek to ten duży kocurek ?
UsuńBo naszego Gucia wczoraj podziawiali że taki wielki kotek jest ;-)))
Morfeuszek jest podpisany pod zdjęciem. Z maluchów największy jest Chessur w paski. Ale Morfi ma taki wyraz pyszczka slodziaka. Chess na więcej charakteru w spojrzeniu :D
UsuńNo tak Chessur w paseczki, a Morfeuszek to marmurek :-)
UsuńZdrówka Guciu 👊
OdpowiedzUsuń♥
UsuńDużo zdrówka dla Gucia, oby choróbsko już nie wróciło!
OdpowiedzUsuń♥
UsuńBardzo mocno trzymam kciuki.
OdpowiedzUsuń♥
UsuńZdrówka Guciu! Zdradliwe jest teraz słońce, wydaje się że wiosna tuż tuż a jednak zimno. Ja też póki co nie wypuszczam Andrzeja, czekamy na prawdziwe ciepełko :)
OdpowiedzUsuńMy też czekamy na prawdziwe ciepełko , nie ma to tamto ;-)
UsuńWspółczuję, szczerze i głęboko. Moje jak tylko zbyt odważnie zechcę przewietrzyć to już kichają, delikatesy. Ale jak miały się uodpornić jak w domku cały czas. Trzymam kciuki za koteczka i ściskam.
OdpowiedzUsuńNo tak właśnie ,te nasze domowe to byle wiaterek i już kłopot :/
UsuńMikesz też trochę kichał , ale jemu wystarczyło podać rutinaceę...
Teraz dmuchamy na zimne, zakaz wychodzenia choćby nie wiem co !
Ściskamy ♥
Mam nadzieję ,że już lepiej ?
OdpowiedzUsuńDelikatny z niego kotek,
ale co się dziwić przecież jest domowy...
Trzymam kciuki...
Wolę nie chwalić bo się popsuje ;-)
UsuńKciuki się przydają :*
Biedactwo się pochorowało. Dużo zdrówka.
OdpowiedzUsuńZdrówka koteczku!
OdpowiedzUsuń:*
UsuńGucio zdrowia!, fajnego ma ceramicznego towarzysza ;-)
OdpowiedzUsuńTen towarzysz to czajniczek ;-)
Usuń